KURAKI W PODRÓŻY - HOLANDIA CZĘŚĆ II - AMSTERDAM

"Podróż jest jak małżeństwo. Podstawowym błędem jest myślenie, że możesz ją kontrolować." - John Steinbeck. 


Nadszedł czas na Amsterdam. Mimo że Holendrzy w żadnym stopniu nie utożsamiają się z tym miastem, grzechem byłoby przepuścić okazję na chociażby spacer jego ulicami. Spakowaliśmy aparat, znajomych i kuraka i ruszyliśmy w drogę. My - rodzice pilnujący każdej drzemki, chodzący wieczorami na paluszkach i podskakujący na każde kwiknięcie - wywieźliśmy niespełna dwu letnie dziecko do tego zatłoczonego, narkoturystycznego miasta rozpusty. O zgrozo!

Może warto byłoby przemyśleć ten wyjazd nie dwa, a nawet trzy, cztery razy. Czy pogoda będzie odpowiednia? Gdzie wybrać się z dzieckiem na obiad? Na jakie atrakcje się zdecydować? Czy tak na prawdę jest sens ruszać się z domu, gdzie jest termostat, ciepła zupa, miękkie łóżko i czysta podłoga? Mogłabym być jedną z tych nieskazitelnych matek z idealnie posegregowanymi przekąskami w kolorowych pudełkach. Mogłabym biegać z wózkiem w wysokich szpilkach i ślicznie upiętym koczku po wąskich uliczkach Amsterdamu. Mogłabym być tą, która przechadza się po Rijksmuseum i opowiada swojemu synowi o Rembrandcie, Boschu czy Vermeerze. Mogłabym...ale nie jestem. W zamian przemokliśmy prawie do suchej nitki i moim włosom nie pomogłaby już nawet trwała ondulacja, co dopiero ślicznie upięty koczek. Kurak zamiast ryby i świeżych warzyw pochłonął miskę smażonych ziemniaków, które w dalszej drodze zagryzł karmelowym waflem. Karmelu dalej nie udało się zeskrobać z wózka. Nie byłabym sobą, gdybym na wielki finał nie postanowiła zgubić się w środku miasta. Nie byłabym również sobą, gdybym w takim momencie miała przy sobie telefon.

Wszystkie te "potknięcia" i "wywrotki" sprawiły, że Amsterdam wydał mi się jeszcze wspanialszy. Wspanialszy, bo taki prawdziwy i bez retuszu. Setki drzwi, miliony okien i jeszcze więcej przechodniów oraz kwiaty na każdym rogu, a pośród tego mój syn machający radośnie nogami i śpiewający "Aaa, kotki dwa".
Bo życie przecież nie jest idealne. Jest deszczowe i umazane karmelem. I to jest w tym najpiękniejsze.

xoxo Kura






















Follow my blog with Bloglovin

Unknown

2 komentarze: